niedziela, 11 listopada 2012

Nieporozumienie siódme



Nieporozumienie siódme
A pamiętasz, jak mówiłaś,
Że nigdy więcej,
Że już tam nie wrócisz,
Że to zamknięty rozdział?

21 lipca 2012r.
Jestem w kropce. Nic już z tego nie rozumiem. Nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam w te jego pokrętne tłumaczenia. Więc… Ta cała historia to moje urojenie. On naprawdę mnie kochał, a ja uciekłam. Tylko, co miałam sobie pomyśleć po tym telefonie? Poza tym nie stworzylibyśmy nic trwałego. Miłość to nie wszystko. Teraz dopiero widzę, jaki on jest naprawdę.
Powiedział Piotrkowi, że jest ojcem mojego dziecka! To nie do pomyślenia. Kto mu dał takie prawo? Że niby go chronił. Przed kim? Przede mną? Oni obaj powinni się chronić przed samymi sobą. Są dla siebie największym zagrożeniem. Obaj zachowują się jak nieogarnięte dzieciaki, które nie wiedzą, czego od życia oczekują.
Swoją drogą… Piotrek musiał z nim o tym rozmawiać. Czyżby interesował się moim losem? Czyżbym go coś jeszcze obchodziła?

Piotrek nadal wielu rzeczy nie rozumiał, ale szybko wybaczył swojemu przyjacielowi. Ten opowiedział mu o swoich relacjach z Karoliną. Nowakowski poczuł się jeszcze gorzej. Wiedział, że ją zranił, ale nie przypuszczał, że już raz tak było. Czuł się jak skończony idiota, który zatruwa nie tylko swoje życie, ale i innych.
Karolina długo dochodziła do siebie, ale opieka nad małym Mikołajem pomagała jej przezwyciężyć wewnętrzny strach i znaleźć rozwiązanie tej chorej sytuacji. Reprezentacja siatkarzy wybrała się na podbój Londynu, a Żygadło ponownie postanowiła spróbować podbić Rzeszów. Jej rodzice nie byli z tego zadowoleni, ale jej nie zatrzymywali. W ponownej przeprowadzce i urządzeniu pokoju dla dziecka pomógł jej kapitan Resovii, Alek Akchrem. Zarząd klubu, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami, nie przyjął nikogo na jej stanowisko. Dzięki temu mogła wrócić do dobrze płatnej pracy. Nawet nie obawiała się spotkań z Piotrkiem, który przecież nadal miał mieszkać naprzeciwko jej drzwi. Bardziej bała się, że jako samotna matka sobie nie poradzi. Z odsieczą przyszła jej Kasia, która specjalnie dla przyjaciółki postanowiła przenieść się na studia do Rzeszowa i pomóc jej w opiece nad małym.
To był dla nich ciężki powrót. Po raz pierwszy od dawna bez medalu. Takie jest życie sportowca. A jak spadać, to z wysokiego konia. Iwona poprosiła Karolinę, aby to właśnie ona zabrała Krzyśka z lotniska. Najpierw pojechała po Kasię do Zielonej Góry, a potem na warszawskie lotnisko.
- Karolina?! Co ty tutaj robisz? – zapytał zdezorientowany Ignaczak.
- Przyjechałam po ciebie. Nie można?
- Można. Ale nic z tego nie rozumiem…
- Nie musisz – uśmiechnęła się pod nosem. – Zabieraj bagaże i idziemy do samochodu.
- Ale… Jest sprawa.
- Niech zgadnę. Piotrek chce się z tobą zabrać? – zapytała z ironią.
- Strzał w dziesiątkę. Więc jak? – zrobił minę słodkiego szczeniaczka.
- A mam jakieś wyjście?
         Po kilkunastu minutach wszyscy siedzieli w jednym samochodzie. Za kierownicą Karolina, obok niej Nowakowski, a z tyłu Kasia, która zajmowała się jednocześnie Mikołajem, i Krzysiek. Zapowiadała się długa i męcząca podróż. Było jednak bardzo wesoło, życie umilał im słodki maluszek. Choć ani Karolinie, ani Piotrkowi nie było szczególnie wesoło.
- Wiesz, Karolcia, ja normalnie nie wierzę, że to twoje dziecko. Jest taki słodziutki i grzeczny. Zupełnie do ciebie niepodobny – zaśmiał się Ignaczak, a Karolina zgromiła go wzrokiem.
- Może jest bardziej podobny do ojca – błysnął Piotrek, a Żygadło zaczęła niespokojnie oddychać.
Jej synek to wyczuł i momentalnie się rozpłakał. Musieli zrobić postój. Karolina nakarmiła małego, a on w miarę szybko zasnął. Kaśka nie pozwoliła jej prowadzić, a Krzysiek pod pretekstem niewygodnych siedzeń wygonił Nowakowskiego na tył samochodu. W ten sposób na tylnej kanapie samochodu siedziała „rodzina”. Piotrek i Karolina, a pomiędzy nimi ich dziecko. Tylko, że ojciec nie miał pojęcia, że to jego dziecko, a matka była na niego śmiertelnie obrażona. To była taka dosyć wyjątkowa rodzina.
- Dobra, Karolina. Wytłumacz mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi – zażądał Ignaczak.
- No co? Wiesz, że nie lubię Rosji, więc dałam spokój Łukaszowi, a w Rzeszowie mam pracę, to wróciłam. Nie cieszysz się? – zapytała z wyrzutem.
- Ależ oczywiście, że się cieszę. Po prostu się martwię.
- Igła, daruj sobie. Jestem już dużą dziewczynką.
         Nie chcąc ciągnąć dalej tej rozmowy, Karolina spojrzała na Mikołaja. W tym momencie jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Nowakowskiego. Widziała w nim skruchę i nadzieję, ale nie wyciągała z tego żadnych wniosków. Szybko schyliła głowę i udawała, że robi coś przy dziecku. Gdy odpinała mu sweterek, Piotrek złapał ją za rękę i wypowiedział prawie niesłyszalne: „Przepraszam”, a z jego oczu popłynęły pojedyncze łzy. Karolina również poddała się emocjom i pozwoliła na wypłynięcie kilku mililitrów słonej cieczy. Reszta drogi przebiegła w milczeniu. Dziewczyny odwiozły Krzyśka pod dom, a potem Kaśka stwierdziła, że musi załatwić jakąś pilną sprawę na uczelni i Karolina została sama z Nowakowskim.
- Przeprowadziłaś się już? – zapytał nieśmiało.
- Tak. Znowu mieszkamy naprzeciwko siebie – zaśmiała się pod nosem.
- Jakby co, to zawsze mogę ci pomóc.
         Nie odpowiedziała, nie chciała jego pomocy. Rozstali się na klatce schodowej w grobowej ciszy. Tylko ich serca biły jakimś szaleńczym rytmem.

11 sierpnia 2012r.
Znowu Rzeszów. Dlaczego ja tu wracam? Jaki to ma sens? Pewnie żadnego, ale coś mi każe tu zostać. A przecież to najgorsze z rozwiązań. Drzwi w drzwi z Nowakowskim. Drzwi w drzwi z ojcem mojego dziecka. Drzwi w drzwi z moją miłością. To jest chore. W ten sposób nie mam pewności, że uda mi się to wszystko utrzymać w tajemnicy.
Przepraszał mnie… Żeby on chociaż wiedział, za co mnie przeprasza. Kim ja dla niego jestem? Jedną z wielu. Kiedyś myślałam, że jest inny. Ale oni wszyscy są tacy sami. Ideałów nie ma, ale żaden z nich nawet się do niego nie zbliżył. To boli, tak cholernie boli.
Każde jego spojrzenie wzbudza we mnie dreszcz, uśmiech doprowadza do obłędu. Gdy  mnie dotyka, pragnę, żeby tak było zawsze. Nie umiem bez niego żyć, a jednocześnie nie chcę z nim żyć. Zresztą on ma swoje życie, ja mam swoje. Nie będę mu psuć tego idealnego i poukładanego świata. Boję się tylko, że nie dam rady, że się zagubię. To mnie powoli przerasta…
Nawet gdybym chciała mu powiedzieć… Nie odważę się. Nie mam w sobie tyle siły. Nie umiem… Nie umiem psuć jego szczęścia. Bo przecież jego szczęście na pewno nie jest przy boku moim i Mikołaja. My musimy sobie sami radzić.
Jednak on nie daje mi o sobie zapomnieć. Nie pozwala… Wszystkie moje myśli podświadomie kieruję w jego stronę. Czuję się jak w klatce i nie umiem się z niej wydostać… Dlaczego on mi to robi? Dlaczego muszę go aż tak kochać? Dlaczego nie umiem się z niego wyleczyć?

Następnego dnia Karolina zaprosiła Krzyśka i Łukasza do siebie. Chciała im trochę poprawić humory, bo źle znosili tę porażkę. Szczególnie Ignaczak, on twierdził, że to była jego ostatnia szansa na zdobycie medalu Igrzysk Olimpijskich.
         Usiedli we czwórkę w salonie i konsumowali włoskie wino. Oczywiście Karolina nie piła, w pokoju obok przebywało jej kilkutygodniowe dziecko. Wspominali stare czasy i narzekali na podłe życie.
- A pamiętasz, jak pierwszy raz przyszłaś na mecz reprezentacji? – Ignaczak zapytał Karolinę.
- Oczywiście, że pamiętam. W drodze na trybuny wpadłam na ciebie i prawie skręciłam kostkę, a ty nie chciałeś uwierzyć, że jestem siostrą Łukasza, bo stwierdziłeś, że nie mogę być blondynką.
- No a nie? Przecież jesteś brunetką.
- Wiesz, Krzysiu, istnieje jeszcze coś takiego jak farba.
         Ich oryginalną wymianę zdań przerwał donośny płacz dziecka. Karolina szybko wybiegła z salonu i wzięła małego na ręce. Domagał się jedzenia, więc dziewczyna przystąpiła do karmienia.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? – zapytał Łukasz, kiedy wszedł do pokoju.
- Nie jestem pewna, ale nie jestem też sama. Wiesz, że nie chcę jechać do Rosji, a z rodzicami na dłuższą metę nie wytrzymam…
- Ale dlaczego chcesz mieszkać tutaj? Masz Nowakowskiego pod nosem, codziennie będziesz go widywać. Nie lepiej byłoby się gdzieś przeprowadzić?
- Tutaj mam idealne warunki i pracę, która mnie satysfakcjonuje, poza tym wiem, że jeśli blisko będzie Krzysiek to i ty, i ja będziemy spokojniejsi. Nie uważasz, braciszku?
- Masz rację, siostrzyczko. Ale jakby co, to w każdej chwili przyjadę.
- Nie będzie takiej potrzeby, Łukaszku.
         Karolina podała swojemu bratu dziecko, a w nim obudziły się ojcowskie instynkty. Każdy mężczyzna z dzieckiem na rękach zyskuje w naszych oczach. Dziecko to dopełnienie żywota człowieka.
         Siatkarze nie szczędzili alkoholu i po kilku godzinach trudno było ich zaprowadzić do taksówki. Kasia została z małym, a Karolina walczyła z dwoma zalanymi w trupa facetami. W końcu udało się zapakować ich do samochodu i wysłać do domu Ignaczaków, w którym mieli spędzić noc. Gdy Żygadło wracała do bloku, zauważyła pewnego wysokiego osobnika, który po chwili wykrzykiwał jej imię. Przyspieszyła kroku i próbowała przed nim uciec, ale dopadł ją tuż przed drzwiami.
- Karolina, porozmawiajmy – zażądał Kurek.
- O czym ty chcesz rozmawiać? – prychnęła.
- Chcę cię przeprosić. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Zawsze chciałem twojego dobra, to wszystko mnie przerosło. Wytłumaczyłem Piotrkowi, dlaczego go okłamałem. Ale nie martw się, nie powiedziałem mu prawdy. Ty powinnaś to zrobić. Jeszcze raz przepraszam.
- Po co mi to wszystko mówisz?
- Przecież wiesz, że wyjeżdżam…
- I co? Chcesz mieć czyste sumienie?
- To nie tak. Po prostu nie mógłbym spokojnie wyjechać, gdybym tego nie wyjaśnił.
- Możesz być z siebie dumny. Życie w Polsce zostawiasz uregulowane. Daj mi już spokój.
- Wybaczysz mi kiedyś?
- Ja ci już dawno wybaczyłam, zbyt wiele kiedyś dla mnie znaczyłeś. Nawet gdybym bardzo chciała, to nie umiałabym chować do ciebie urazy.
- Dziękuję – szepnął i przyciągnął dziewczynę do siebie, a potem mocno przytulił. Nie opierała się. – Piotrek jeszcze zrozumie, co stracił. Zobaczysz. Trzymaj się, Karolcia – cmoknął ją w policzek, a potem każde zniknęło za innymi drzwiami. Karolina za drzwiami do swojego mieszkania, a Kurek za drzwiami mieszkania Nowakowskiego.
         Gdy Bartek wszedł do mieszkania przyjaciela, zobaczył stertę puszek po piwie i wielki bałagan. Na kanapie w salonie leżał mocno wstawiony Piotrek.
- No, stary… Ja wiedziałem, że przejąłeś się tym ćwierćfinałem, ale żeby aż tak? – Kurek udawał, że wszystko jest w porządku.
- Pierdol się, Kurek – mruknął Nowakowski.
- Bardzo chętnie, ale nie z tobą.
- Może wolisz z Karoliną? – prychnął ze złością.
- Ej, ej, kolego. Nie tak się umawialiśmy. Przed chwilą wszystko z nią wyjaśniłem, zakopaliśmy topór wojenny, ale nic między nami już nie będzie.
- A gówno mnie to obchodzi.
- Tak, uważaj, bo ci uwierzę.
- W dupie mam to, czy mi wierzysz, czy nie.
- Widzę, że nie dojdziemy do porozumienia. W każdym razie chciałem się z tobą pożegnać. Trzymaj się i nie pij tyle. Zajmij się lepiej Karoliną.
- Nie chce mojej pomocy – odparł bezuczuciowo.
- To zrób coś, żeby chciała.

13 sierpnia 2012r.
Jeszcze tego brakowało. Bartek, który błaga mnie o przebaczenie. A co ja ksiądz w konfesjonale jestem? Nie jestem, ale już dawno mu wybaczyłam. Za dobry ze mnie człowiek, za dobrze wychowany i zbyt uczuciowy. Za bardzo rozpamiętuję przeszłość. Za bardzo chcę szczęścia wszystkich wokoło i zapominam o swoim własnym.
Jak długo można tak żyć? Czy to się kiedyś skończy?

___________________________________

Skończy się, skończy. Wszystko się kiedyś kończy. 
Commi.

15 komentarzy:

  1. jak zwykle refleksje, jak zwykle poczucie winy, żalu i smutku. czy to jeszcze można naprawić?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy dałabym radę mieszkać tak ze swoja miłością drzwi w drzwi, czy Karolina da? Coraz bardziej w to wątpię, Piotrek już teraz nie daje sobie rady. Co ta miłość robi z ludźmi. Ja jednak mam wrażenie że to ze ta dwójka będzie tak blisko siebie nie tylko w pracy ale też prywatnie że to ich jakoś do siebie zbliży. Kurek no prosze wreszcie go coś ruszyło i pokazał ze ma trochę rozumu. Igła, nie wiem czemu ale mam wrażenie że Krzysiek się zmienił po tych IO, stał się jakiś taki bardziej stonowany

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktem jest, ze Piotr ma prawo wiedzieć, ze jest ojcem. Cierpi na tym najbardziej dziecko, a Karolina mogłaby przestać rozczulać się nad sobą bo to nie działa dobrze na małego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisze tylko tyle świetny rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni kiedyś dojdą do tego POROZUMIENIA czy nie? Mają się tak zamiar całe życie mijać i utrzymywać sąsiedzkie relacje? Jakoś w to nie wierzę. Jedno kocha drugiego, taka jest prawda. A Piter, niech się weźmie w garśc, a nie pije sobie piwko, bo piciem piwka nie rozwiąże swoich problemów, a tylko je może pogorszyć. Jak kocha Karolę, to niech walczy o nia, a nie siedzi z założonymi rękoma, i liczy na cud.
    Karola niech też weźmie się w garść, a nie.
    I niech powie Piterowi, że mają syna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając ten rozdział, wspomnienia związane z Igrzyskami Olimpijskimi wróciły i wcale nie wiem, czy to dobrze, bo każdy z nas przeżywał tamten okres na swój własny sposób. Ja na przykład płakałam tydzień i teraz czytając ten rozdział znowu się popłakałam, ale nie o tym chciałam tutaj pisać. Karolina znalazła się w trudnym położeniu. Walczy sama ze sobą. Bo z jednej strony chciałaby aby Mikołaj miał ojca, chciałaby powiedzieć Piotrkowi prawdę, a z drugiej boi się ponownie zaangażować, boi się wyjawić swoją tajemnicę. Nowakowski natomiast powinien zrozumieć, że poprzez zalewanie smutków w alkoholu daleko nie zajdzie. Powinien się otrząsnąć, wziąć w garść i walczyć o Karolinę i swojego syna, o którym nie ma jeszcze pojęcia. Ale najbardziej cieszy mnie to, że Kurek w końcu zrozumiał swój błąd i chce jakoś to naprawić.

    Pozdrawiam.

    P.S. Zapraszam na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/ gdzie pojawił się już 5 rozdział. Liczę na Twój komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Karolina zdecydowanie ma za dobre serce, ale cóż się na to poradzi. Nic. Może i dobrze że wybaczyła Kurkowi, ale nie wydaje mi się aby kiedyś byli bliskimi przyjaciółmi.
    No a Piotrek powinien dowiedzieć się o tym, że jest ojcem Mikołaja. Może Karolina kiedyś zdobędzie się na odwagę i mu to powie.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj ten Piter to faktów nie umie kojarzyć, a Karolinka jest zbyt miła, chociaż w sumie git, że Kurkowi wybaczyła. Mikołaj jest zacny, chociaż powinien mieć ojca, ale to już decyzja Karoli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ona się ze zgryzoty pochoruje, a On popadnie w alkoholizm. Taki widzę scenariusz przy tym co pisze :D Nie no żart oczywiście, ale weź ich wreszcie spiknij!!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Znowu zamieszkali naprzeciwko siebie, ale jakoś relacje nie zapowiadają się na zmianę. Siedzieli razem na tylnym siedzeniu i Nowakowski nie zobaczył w małym Mikołaju jakiejś cząstki siebie? To chyba do okulisty trzeba go wysłać :P Gdyby tak tylko lepiej kojarzył fakty było by dużo lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem, czy Karolina będzie w stanie wytrzymać psychicznie takie mieszkanie z Piotrkiem drzwi w drzwi... Ja bym chyba nie dała rady. To jest zamęczanie siebie... Ale taka sytuacja może mieć pozytywne zakończenie, bo może porozmawiają ze sobą i wszystko sobie wyjaśnią :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No ja nie wiem jak to będzie... drzwi w drzwi ze swoja miłością, z którą sie nie może być... to chyba strasznie boli.

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem to jeszcze raz: Pitt - ogarnij się człowieku i zacznij w końcu kojarzyć fakty! Odważna decyzja zamieszkać znowu drzwi w drzwi, twarzą w twarz z Nowakowskim, ale zobaczymy jakie będą tego efekty. Może pozytywne?

    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziwiam odwagę Karoliny, a zarazem nie mogę zrozumieć jej głupoty. Nie chce, żeby Piotrek był ojcem dla Mikołaja, ale mimo to zamieszkuje z nim drzwi w drzwi i ryzykuje tym, że facet w końcu może skojarzyć fakty. Hmm...
    http://lovethroughher.blogspot.com/ dwójeczka :) zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podziwiam Karolinę! Mieszka na tym samym piętrze co jej miłość, a zarazem ojciec jej dziecka... Kurek jednak ma ludzkie odruchy i ta cała razmowa to fajny gest z jego strony. A teraz kurde Nowakowski powinien ruszyć dupe i skojrzayć fakty...

    OdpowiedzUsuń