Nieporozumienie siódme
A pamiętasz, jak mówiłaś,
Że nigdy więcej,
Że już tam nie wrócisz,
Że to zamknięty rozdział?
Że nigdy więcej,
Że już tam nie wrócisz,
Że to zamknięty rozdział?
21
lipca 2012r.
Jestem
w kropce. Nic już z tego nie rozumiem. Nie wiem dlaczego, ale uwierzyłam w te
jego pokrętne tłumaczenia. Więc… Ta cała historia to moje urojenie. On naprawdę
mnie kochał, a ja uciekłam. Tylko, co miałam sobie pomyśleć po tym telefonie?
Poza tym nie stworzylibyśmy nic trwałego. Miłość to nie wszystko. Teraz dopiero
widzę, jaki on jest naprawdę.
Powiedział
Piotrkowi, że jest ojcem mojego dziecka! To nie do pomyślenia. Kto mu dał takie
prawo? Że niby go chronił. Przed kim? Przede mną? Oni obaj powinni się chronić
przed samymi sobą. Są dla siebie największym zagrożeniem. Obaj zachowują się
jak nieogarnięte dzieciaki, które nie wiedzą, czego od życia oczekują.
Swoją
drogą… Piotrek musiał z nim o tym rozmawiać. Czyżby interesował się moim losem?
Czyżbym go coś jeszcze obchodziła?
Piotrek nadal wielu rzeczy nie rozumiał, ale szybko wybaczył
swojemu przyjacielowi. Ten opowiedział mu o swoich relacjach z Karoliną.
Nowakowski poczuł się jeszcze gorzej. Wiedział, że ją zranił, ale nie
przypuszczał, że już raz tak było. Czuł się jak skończony idiota, który zatruwa
nie tylko swoje życie, ale i innych.
Karolina długo dochodziła do siebie, ale opieka nad małym
Mikołajem pomagała jej przezwyciężyć wewnętrzny strach i znaleźć rozwiązanie
tej chorej sytuacji. Reprezentacja siatkarzy wybrała się na podbój Londynu, a
Żygadło ponownie postanowiła spróbować podbić Rzeszów. Jej rodzice nie byli z
tego zadowoleni, ale jej nie zatrzymywali. W ponownej przeprowadzce i
urządzeniu pokoju dla dziecka pomógł jej kapitan Resovii, Alek Akchrem. Zarząd
klubu, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami, nie przyjął nikogo na jej
stanowisko. Dzięki temu mogła wrócić do dobrze płatnej pracy. Nawet nie
obawiała się spotkań z Piotrkiem, który przecież nadal miał mieszkać
naprzeciwko jej drzwi. Bardziej bała się, że jako samotna matka sobie nie
poradzi. Z odsieczą przyszła jej Kasia, która specjalnie dla przyjaciółki
postanowiła przenieść się na studia do Rzeszowa i pomóc jej w opiece nad małym.
To był dla nich ciężki powrót. Po raz pierwszy od dawna bez
medalu. Takie jest życie sportowca. A jak spadać, to z wysokiego konia. Iwona
poprosiła Karolinę, aby to właśnie ona zabrała Krzyśka z lotniska. Najpierw
pojechała po Kasię do Zielonej Góry, a potem na warszawskie lotnisko.
- Karolina?! Co ty tutaj
robisz? – zapytał zdezorientowany Ignaczak.
- Przyjechałam po ciebie.
Nie można?
- Można. Ale nic z tego nie
rozumiem…
- Nie musisz – uśmiechnęła
się pod nosem. – Zabieraj bagaże i idziemy do samochodu.
- Ale… Jest sprawa.
- Niech zgadnę. Piotrek
chce się z tobą zabrać? – zapytała z ironią.
- Strzał w dziesiątkę. Więc
jak? – zrobił minę słodkiego szczeniaczka.
- A mam jakieś wyjście?
Po kilkunastu minutach wszyscy siedzieli w jednym
samochodzie. Za kierownicą Karolina, obok niej Nowakowski, a z tyłu Kasia,
która zajmowała się jednocześnie Mikołajem, i Krzysiek. Zapowiadała się długa i
męcząca podróż. Było jednak bardzo wesoło, życie umilał im słodki maluszek.
Choć ani Karolinie, ani Piotrkowi nie było szczególnie wesoło.
- Wiesz, Karolcia, ja
normalnie nie wierzę, że to twoje dziecko. Jest taki słodziutki i grzeczny.
Zupełnie do ciebie niepodobny – zaśmiał się Ignaczak, a Karolina zgromiła go
wzrokiem.
- Może jest bardziej
podobny do ojca – błysnął Piotrek, a Żygadło zaczęła niespokojnie oddychać.
Jej synek to wyczuł i momentalnie się rozpłakał. Musieli zrobić
postój. Karolina nakarmiła małego, a on w miarę szybko zasnął. Kaśka nie
pozwoliła jej prowadzić, a Krzysiek pod pretekstem niewygodnych siedzeń wygonił
Nowakowskiego na tył samochodu. W ten sposób na tylnej kanapie samochodu
siedziała „rodzina”. Piotrek i Karolina, a pomiędzy nimi ich dziecko. Tylko, że
ojciec nie miał pojęcia, że to jego dziecko, a matka była na niego śmiertelnie
obrażona. To była taka dosyć wyjątkowa rodzina.
- Dobra, Karolina.
Wytłumacz mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi – zażądał Ignaczak.
- No co? Wiesz, że nie
lubię Rosji, więc dałam spokój Łukaszowi, a w Rzeszowie mam pracę, to wróciłam.
Nie cieszysz się? – zapytała z wyrzutem.
- Ależ oczywiście, że się
cieszę. Po prostu się martwię.
- Igła, daruj sobie. Jestem
już dużą dziewczynką.
Nie chcąc ciągnąć dalej tej rozmowy, Karolina spojrzała na
Mikołaja. W tym momencie jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Nowakowskiego.
Widziała w nim skruchę i nadzieję, ale nie wyciągała z tego żadnych wniosków.
Szybko schyliła głowę i udawała, że robi coś przy dziecku. Gdy odpinała mu
sweterek, Piotrek złapał ją za rękę i wypowiedział prawie niesłyszalne:
„Przepraszam”, a z jego oczu popłynęły pojedyncze łzy. Karolina również poddała
się emocjom i pozwoliła na wypłynięcie kilku mililitrów słonej cieczy. Reszta
drogi przebiegła w milczeniu. Dziewczyny odwiozły Krzyśka pod dom, a potem
Kaśka stwierdziła, że musi załatwić jakąś pilną sprawę na uczelni i Karolina
została sama z Nowakowskim.
- Przeprowadziłaś się już?
– zapytał nieśmiało.
- Tak. Znowu mieszkamy
naprzeciwko siebie – zaśmiała się pod nosem.
- Jakby co, to zawsze mogę
ci pomóc.
Nie odpowiedziała, nie chciała jego pomocy. Rozstali się na
klatce schodowej w grobowej ciszy. Tylko ich serca biły jakimś szaleńczym
rytmem.
11 sierpnia
2012r.
Znowu
Rzeszów. Dlaczego ja tu wracam? Jaki to ma sens? Pewnie żadnego, ale coś mi
każe tu zostać. A przecież to najgorsze z rozwiązań. Drzwi w drzwi z
Nowakowskim. Drzwi w drzwi z ojcem mojego dziecka. Drzwi w drzwi z moją
miłością. To jest chore. W ten sposób nie mam pewności, że uda mi się to
wszystko utrzymać w tajemnicy.
Przepraszał
mnie… Żeby on chociaż wiedział, za co mnie przeprasza. Kim ja dla niego jestem?
Jedną z wielu. Kiedyś myślałam, że jest inny. Ale oni wszyscy są tacy sami. Ideałów
nie ma, ale żaden z nich nawet się do niego nie zbliżył. To boli, tak cholernie
boli.
Każde
jego spojrzenie wzbudza we mnie dreszcz, uśmiech doprowadza do obłędu. Gdy mnie dotyka, pragnę, żeby tak było zawsze.
Nie umiem bez niego żyć, a jednocześnie nie chcę z nim żyć. Zresztą on ma swoje
życie, ja mam swoje. Nie będę mu psuć tego idealnego i poukładanego świata.
Boję się tylko, że nie dam rady, że się zagubię. To mnie powoli przerasta…
Nawet
gdybym chciała mu powiedzieć… Nie odważę się. Nie mam w sobie tyle siły. Nie
umiem… Nie umiem psuć jego szczęścia. Bo przecież jego szczęście na pewno nie
jest przy boku moim i Mikołaja. My musimy sobie sami radzić.
Jednak
on nie daje mi o sobie zapomnieć. Nie pozwala… Wszystkie moje myśli
podświadomie kieruję w jego stronę. Czuję się jak w klatce i nie umiem się z
niej wydostać… Dlaczego on mi to robi? Dlaczego muszę go aż tak kochać?
Dlaczego nie umiem się z niego wyleczyć?
Następnego
dnia Karolina zaprosiła Krzyśka i Łukasza do siebie. Chciała im trochę poprawić
humory, bo źle znosili tę porażkę. Szczególnie Ignaczak, on twierdził, że to
była jego ostatnia szansa na zdobycie medalu Igrzysk Olimpijskich.
Usiedli
we czwórkę w salonie i konsumowali włoskie wino. Oczywiście Karolina nie piła,
w pokoju obok przebywało jej kilkutygodniowe dziecko. Wspominali stare czasy i
narzekali na podłe życie.
- A pamiętasz, jak pierwszy raz
przyszłaś na mecz reprezentacji? – Ignaczak zapytał Karolinę.
- Oczywiście, że pamiętam. W drodze na
trybuny wpadłam na ciebie i prawie skręciłam kostkę, a ty nie chciałeś
uwierzyć, że jestem siostrą Łukasza, bo stwierdziłeś, że nie mogę być
blondynką.
- No a nie? Przecież jesteś brunetką.
- Wiesz, Krzysiu, istnieje jeszcze coś
takiego jak farba.
Ich
oryginalną wymianę zdań przerwał donośny płacz dziecka. Karolina szybko
wybiegła z salonu i wzięła małego na ręce. Domagał się jedzenia, więc
dziewczyna przystąpiła do karmienia.
- Jesteś pewna, że sobie poradzisz? –
zapytał Łukasz, kiedy wszedł do pokoju.
- Nie jestem pewna, ale nie jestem też
sama. Wiesz, że nie chcę jechać do Rosji, a z rodzicami na dłuższą metę nie
wytrzymam…
- Ale dlaczego chcesz mieszkać tutaj?
Masz Nowakowskiego pod nosem, codziennie będziesz go widywać. Nie lepiej byłoby
się gdzieś przeprowadzić?
- Tutaj mam idealne warunki i pracę,
która mnie satysfakcjonuje, poza tym wiem, że jeśli blisko będzie Krzysiek to i
ty, i ja będziemy spokojniejsi. Nie uważasz, braciszku?
- Masz rację, siostrzyczko. Ale jakby
co, to w każdej chwili przyjadę.
- Nie będzie takiej potrzeby, Łukaszku.
Karolina
podała swojemu bratu dziecko, a w nim obudziły się ojcowskie instynkty. Każdy
mężczyzna z dzieckiem na rękach zyskuje w naszych oczach. Dziecko to
dopełnienie żywota człowieka.
Siatkarze
nie szczędzili alkoholu i po kilku godzinach trudno było ich zaprowadzić do
taksówki. Kasia została z małym, a Karolina walczyła z dwoma zalanymi w trupa
facetami. W końcu udało się zapakować ich do samochodu i wysłać do domu
Ignaczaków, w którym mieli spędzić noc. Gdy Żygadło wracała do bloku, zauważyła
pewnego wysokiego osobnika, który po chwili wykrzykiwał jej imię. Przyspieszyła
kroku i próbowała przed nim uciec, ale dopadł ją tuż przed drzwiami.
- Karolina, porozmawiajmy – zażądał
Kurek.
- O czym ty chcesz rozmawiać? –
prychnęła.
- Chcę cię przeprosić. Nie chciałem,
żeby tak wyszło. Zawsze chciałem twojego dobra, to wszystko mnie przerosło.
Wytłumaczyłem Piotrkowi, dlaczego go okłamałem. Ale nie martw się, nie
powiedziałem mu prawdy. Ty powinnaś to zrobić. Jeszcze raz przepraszam.
- Po co mi to wszystko mówisz?
- Przecież wiesz, że wyjeżdżam…
- I co? Chcesz mieć czyste sumienie?
- To nie tak. Po prostu nie mógłbym
spokojnie wyjechać, gdybym tego nie wyjaśnił.
- Możesz być z siebie dumny. Życie w
Polsce zostawiasz uregulowane. Daj mi już spokój.
- Wybaczysz mi kiedyś?
- Ja ci już dawno wybaczyłam, zbyt
wiele kiedyś dla mnie znaczyłeś. Nawet gdybym bardzo chciała, to nie umiałabym
chować do ciebie urazy.
- Dziękuję – szepnął i przyciągnął
dziewczynę do siebie, a potem mocno przytulił. Nie opierała się. – Piotrek
jeszcze zrozumie, co stracił. Zobaczysz. Trzymaj się, Karolcia – cmoknął ją w
policzek, a potem każde zniknęło za innymi drzwiami. Karolina za drzwiami do
swojego mieszkania, a Kurek za drzwiami mieszkania Nowakowskiego.
Gdy
Bartek wszedł do mieszkania przyjaciela, zobaczył stertę puszek po piwie i
wielki bałagan. Na kanapie w salonie leżał mocno wstawiony Piotrek.
- No, stary… Ja wiedziałem, że
przejąłeś się tym ćwierćfinałem, ale żeby aż tak? – Kurek udawał, że wszystko
jest w porządku.
- Pierdol się, Kurek – mruknął
Nowakowski.
- Bardzo chętnie, ale nie z tobą.
- Może wolisz z Karoliną? – prychnął ze
złością.
- Ej, ej, kolego. Nie tak się
umawialiśmy. Przed chwilą wszystko z nią wyjaśniłem, zakopaliśmy topór wojenny,
ale nic między nami już nie będzie.
- A gówno mnie to obchodzi.
- Tak, uważaj, bo ci uwierzę.
- W dupie mam to, czy mi wierzysz, czy
nie.
- Widzę, że nie dojdziemy do
porozumienia. W każdym razie chciałem się z tobą pożegnać. Trzymaj się i nie
pij tyle. Zajmij się lepiej Karoliną.
- Nie chce mojej pomocy – odparł
bezuczuciowo.
- To zrób coś, żeby chciała.
13 sierpnia
2012r.
Jeszcze tego
brakowało. Bartek, który błaga mnie o przebaczenie. A co ja ksiądz w
konfesjonale jestem? Nie jestem, ale już dawno mu wybaczyłam. Za dobry ze mnie
człowiek, za dobrze wychowany i zbyt uczuciowy. Za bardzo rozpamiętuję
przeszłość. Za bardzo chcę szczęścia wszystkich wokoło i zapominam o swoim
własnym.
Jak długo można
tak żyć? Czy to się kiedyś skończy?
___________________________________
Skończy się, skończy. Wszystko się kiedyś kończy.
Commi.
jak zwykle refleksje, jak zwykle poczucie winy, żalu i smutku. czy to jeszcze można naprawić?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę mieszkać tak ze swoja miłością drzwi w drzwi, czy Karolina da? Coraz bardziej w to wątpię, Piotrek już teraz nie daje sobie rady. Co ta miłość robi z ludźmi. Ja jednak mam wrażenie że to ze ta dwójka będzie tak blisko siebie nie tylko w pracy ale też prywatnie że to ich jakoś do siebie zbliży. Kurek no prosze wreszcie go coś ruszyło i pokazał ze ma trochę rozumu. Igła, nie wiem czemu ale mam wrażenie że Krzysiek się zmienił po tych IO, stał się jakiś taki bardziej stonowany
OdpowiedzUsuńFaktem jest, ze Piotr ma prawo wiedzieć, ze jest ojcem. Cierpi na tym najbardziej dziecko, a Karolina mogłaby przestać rozczulać się nad sobą bo to nie działa dobrze na małego!
OdpowiedzUsuńNapisze tylko tyle świetny rozdział.;)
OdpowiedzUsuńOni kiedyś dojdą do tego POROZUMIENIA czy nie? Mają się tak zamiar całe życie mijać i utrzymywać sąsiedzkie relacje? Jakoś w to nie wierzę. Jedno kocha drugiego, taka jest prawda. A Piter, niech się weźmie w garśc, a nie pije sobie piwko, bo piciem piwka nie rozwiąże swoich problemów, a tylko je może pogorszyć. Jak kocha Karolę, to niech walczy o nia, a nie siedzi z założonymi rękoma, i liczy na cud.
OdpowiedzUsuńKarola niech też weźmie się w garść, a nie.
I niech powie Piterowi, że mają syna!
Czytając ten rozdział, wspomnienia związane z Igrzyskami Olimpijskimi wróciły i wcale nie wiem, czy to dobrze, bo każdy z nas przeżywał tamten okres na swój własny sposób. Ja na przykład płakałam tydzień i teraz czytając ten rozdział znowu się popłakałam, ale nie o tym chciałam tutaj pisać. Karolina znalazła się w trudnym położeniu. Walczy sama ze sobą. Bo z jednej strony chciałaby aby Mikołaj miał ojca, chciałaby powiedzieć Piotrkowi prawdę, a z drugiej boi się ponownie zaangażować, boi się wyjawić swoją tajemnicę. Nowakowski natomiast powinien zrozumieć, że poprzez zalewanie smutków w alkoholu daleko nie zajdzie. Powinien się otrząsnąć, wziąć w garść i walczyć o Karolinę i swojego syna, o którym nie ma jeszcze pojęcia. Ale najbardziej cieszy mnie to, że Kurek w końcu zrozumiał swój błąd i chce jakoś to naprawić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
P.S. Zapraszam na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/ gdzie pojawił się już 5 rozdział. Liczę na Twój komentarz.
Karolina zdecydowanie ma za dobre serce, ale cóż się na to poradzi. Nic. Może i dobrze że wybaczyła Kurkowi, ale nie wydaje mi się aby kiedyś byli bliskimi przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńNo a Piotrek powinien dowiedzieć się o tym, że jest ojcem Mikołaja. Może Karolina kiedyś zdobędzie się na odwagę i mu to powie.
Pozdrawiam:*
Oj ten Piter to faktów nie umie kojarzyć, a Karolinka jest zbyt miła, chociaż w sumie git, że Kurkowi wybaczyła. Mikołaj jest zacny, chociaż powinien mieć ojca, ale to już decyzja Karoli.
OdpowiedzUsuńOna się ze zgryzoty pochoruje, a On popadnie w alkoholizm. Taki widzę scenariusz przy tym co pisze :D Nie no żart oczywiście, ale weź ich wreszcie spiknij!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Znowu zamieszkali naprzeciwko siebie, ale jakoś relacje nie zapowiadają się na zmianę. Siedzieli razem na tylnym siedzeniu i Nowakowski nie zobaczył w małym Mikołaju jakiejś cząstki siebie? To chyba do okulisty trzeba go wysłać :P Gdyby tak tylko lepiej kojarzył fakty było by dużo lepiej :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Karolina będzie w stanie wytrzymać psychicznie takie mieszkanie z Piotrkiem drzwi w drzwi... Ja bym chyba nie dała rady. To jest zamęczanie siebie... Ale taka sytuacja może mieć pozytywne zakończenie, bo może porozmawiają ze sobą i wszystko sobie wyjaśnią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
No ja nie wiem jak to będzie... drzwi w drzwi ze swoja miłością, z którą sie nie może być... to chyba strasznie boli.
OdpowiedzUsuńPowiem to jeszcze raz: Pitt - ogarnij się człowieku i zacznij w końcu kojarzyć fakty! Odważna decyzja zamieszkać znowu drzwi w drzwi, twarzą w twarz z Nowakowskim, ale zobaczymy jakie będą tego efekty. Może pozytywne?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Podziwiam odwagę Karoliny, a zarazem nie mogę zrozumieć jej głupoty. Nie chce, żeby Piotrek był ojcem dla Mikołaja, ale mimo to zamieszkuje z nim drzwi w drzwi i ryzykuje tym, że facet w końcu może skojarzyć fakty. Hmm...
OdpowiedzUsuńhttp://lovethroughher.blogspot.com/ dwójeczka :) zapraszam :)
Podziwiam Karolinę! Mieszka na tym samym piętrze co jej miłość, a zarazem ojciec jej dziecka... Kurek jednak ma ludzkie odruchy i ta cała razmowa to fajny gest z jego strony. A teraz kurde Nowakowski powinien ruszyć dupe i skojrzayć fakty...
OdpowiedzUsuń