Nieporozumienie drugie
Wiernie ufasz swojej złudnej nadziei,
Sądzisz, że wszystko jest możliwe.
Że przyszłość to otwarta karta,
Że przeszłość nie ma żadnego znaczenia.
- Tak! Wygraliśmy! Mamy brąz! – Karolina krzyczała do ucha Iwony.
- Przecież wiem, ślepa nie jestem – zaśmiała się Ignaczak.
Chwilę potem obie znalazły się na boisku. Jedna szukała swojego męża, a druga brata. Karolina właśnie podążała w stronę Łukasza, gdy ktoś chwycił ją za ramię, odwróciła się i ponownie ujrzała blondyna o zniewalającym uśmiechu.
- Piotrek! Gratuluję – uśmiechnęła się i go przytuliła.
- Dziękuję, Karolciu.
- Ile razy mam powtarzać, żebyś nie mówił do mnie Karolciu?
- Młoda Żygadło?! Nie wierzę własnym oczom. Co ty tu robisz? – nagle znikąd pojawił się jakiś rudzielec.
- Rudy! Parszywa świnko, ale się stęskniłam – dziewczyna na jego widok wybuchła niepohamowaną radością. Znali się jeszcze z czasów młodości, gdy wylądowali na jednym obozie wakacyjnym.
Prawie cała reprezentacja przybyła do klubu, aby świętować historyczny sukces. Trzecie miejsce w Lidze Światowej. Jak na tak młody skład i pierwszy turniej z nowym trenerem było to coś wspaniałego. Karolina nie dała się długo prosić. Uległa namowom chłopaków i poszła razem z nimi. Siedziała właśnie na sofie i sączyła jakiegoś drinka, gdy przysiadł się do niej Kurek.
- Karolinko, nie sądziłem, że cię tu spotkam – powiedział.
- Niemożliwe. Ty pamiętasz moje imię? – zdziwiła się.
- Nie mógłbym go zapomnieć. Przecież było nam tak cudownie – zbliżył swoje usta do jej szyi i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Właśnie, Kurek, było. To nie znaczy, że będzie. Darujmy sobie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego – oznajmiła i podeszła do baru.
Na wspomnienie feralnego Final Four Ligi Mistrzów zrobiło jej się niedobrze. Przypomniała sobie jeden ze swoich największych życiowych błędów. Czasami nad swoimi emocjami i pożądaniem nie można zapanować. Poprosiła barmana o kieliszek czystej i spojrzała w prawą stronę. Ujrzała tam Nowakowskiego, który popijał piwo, bezustannie nad czymś myśląc.
- Nad czym tak myślisz, Piotrek? – zapytała, gdy się do niego przysiadła.
- Nad życiem – odpowiedział niechętnie.
- A nie lepiej byłoby pomyśleć na zewnątrz? Chcesz się ze mną przejść? – zaproponowała.
- W sumie… Czemu nie?
W milczeniu szli wzdłuż plaży. Nie znali się długo. Od spotkania w Rzeszowie widzieli się kilka razy, ale były to raczej krótkie rozmowy. Jednak była między nimi niewidzialna nić porozumienia. Karolina doskonale wiedziała, kiedy Piotrek się czymś przejmował.
- Powiesz mi, co się stało? – zaczęła po chwili ciszy.
- Dlaczego miało się coś stać?
- Widzę, że coś cię trapi. Mnie nie oszukasz.
- W sumie to nic… Oprócz tego, że rozstałem się z dziewczyną.
- Z Olą? Żartujesz sobie?
- Nie – był śmiertelnie poważny.
- Szkoda… Ale weź, wyluzuj, Piotrek. Tego kwiatu jest pół światu. Nie ta, to inna.
- Nie wierzę… Mówi to dziewczyna? Ty chyba nigdy nie byłaś zakochana.
- Uwierz mi, byłam. I od tamtej pory twierdzę, że nie warto się przejmować miłością.
- Ciekawe, kim był ten, co cię tak zranił.
- Dlaczego od razu zranił?
- Przecież widzę, mnie też nie oszukasz. Ktoś cię zranił i dlatego masz taki stosunek do miłości.
- Możliwe…
- Nie chcesz o tym gadać, co?
- Owszem, nie mam na to ochoty – bo przecież nie będzie opowiadała Nowakowskiemu o jej młodzieńczym uczuciu do Kurka, które zostało zburzone podczas jednego wieczoru. To już minęło, uwolniła się od tej chorej miłości. – Nieważne. Bawmy się, a nie ględzimy.
Jak powiedziała, tak zrobili. Resztę wieczoru spędzili na parkiecie, nie przejmując się zawodami miłosnymi i całym światem.
15 lipca 2011r.
To już ponad pół roku. Ponad pół roku minęło od mojego powrotu i jakoś daję radę. Raz się na niego natknęłam. To i tak mało, jak na moje możliwości. Nic się nie zmienił. Jest wciąż taki sam. Tak samo pewny siebie, tak samo przystojny, ma taki sam błysk w oku, ale już nie działa na mnie tak samo. Nie doprowadza mnie do dreszczy, nie mam tych dzikich stad motyli w brzuchu. Jego uśmiech w ogóle mnie nie rusza. Wyleczyłam się z niego, chyba…
W tej chwili jestem szczęśliwa. Mój braciszek zaczyna ponownie odnosić sukcesy w kadrze. Wiem, ile pracy i energii temu poświęcił. Całe życie podporządkował siatkówce. Jest przekonany, że było warto. Ja też. Tego jednego jestem pewna.
Nadszedł czas powrotu z kolejnej udanej siatkarskiej imprezy. I nie chodzi tu o zabawę w klubie, lecz mistrzostwa Europy. Nasi siatkarze wracali z nich z kolejnymi medalami na szyi i coraz bardziej pewni siebie oraz swoich umiejętności. We wrześniowym turnieju na otwarcie pokonali Niemców, a na zamknięcie Rosjan, czyż to nie symboliczne?
Na warszawskim lotnisku zjawili się w poniedziałek, po Piotrka i Krzyśka przyjechała Karolina. Miała ich zabrać do Rzeszowa. Czekała właśnie przy terminalu, gdy znowu pojawił się on.
- Widzisz, Karolinko. Znowu się spotykamy. To przeznaczenie – niebezpiecznie się do niej zbliżył.
- Kurek! Przestań. Czy ty w końcu zrozumiesz, że między nami nic nie ma i nie będzie? – próbowała wyswobodzić się z jego uścisku, ale na darmo. Z opresji wybawił ją Łukasz.
- Bartek, do cholery! Zostaw moją siostrę w spokoju! Już wystarczająco ją skrzywdziłeś! – w oczach rozgrywającego widać było żal i gniew. Gdyby nie Krzysiek, panowie prawdopodobnie by się pobili.
Karolina przez całą drogę do stolicy Podkarpacia nie odezwała się ani razu. Była wściekła na Bartka i nie miała zamiaru tego ukrywać. Ignaczak nie wiedział wszystkiego, ale rozumiał mniej więcej tę sytuację. Piotrek natomiast był zdezorientowany. Widział tylko, że pomiędzy jego przyjacielem i dziewczyną, którą wyjątkowo szybko polubił, jest jakiś problem i postanowił go rozwiązać. Nie pomyślał, że może to być rzecz niewykonalna.
20 września 2011r.
I zabrał mi całą radość z tego medalu. Zabrał całą radość ze spotkania. Zabrał całą radość, jaką udało mi się w sobie zgromadzić. Dlaczego on taki jest? Co ja mu zrobiłam? Czy nie wystarczy, że tak okropnie mnie potraktował?
Jak długo mogę udawać, że wszystko jest w porządku? No jak? Jest tylko jedna osoba, przed którą nie udaję. Piotrek. On nic nie wie i niczego nie rozumie, ale to jest chyba w tym wszystkim najlepsze. Nawet gdy mam podły nastrój, to kilka jego uśmiechów potrafi go poprawić. Jest moją iskierką nadziei. Co z tego, że znamy się krótko? Mam wrażenie, że wiemy o sobie wszystko.
Jeszcze w tym samym tygodniu chłopaki z Resovii pomogli w przeprowadzce panny Żygadło. W ramach podziękowania postanowiła urządzić przedsezonową imprezę. Zaprosiła wszystkich zawodników i ich bliskich. Można powiedzieć, że była to parapetówka.
Muzyka była głośna, alkohol lał się strumieniami, a zabawa nie miała końca. Wielu siatkarzy leżało już pod stołem, inni właśnie tracili kontakt z rzeczywistością. Była to ich ostatnia taka impreza przed sezonem, więc postanowili zaszaleć. Karolina też sobie nie żałowała, musiała odreagować. Obudziła się około dziewiątej, a w jej domu panował chaos. Jakiś wazon został stłuczony, obrus podarty, dywan zalany herbatą. Ledwo się wprowadziła, a już musiała kupować nowe dekoracje. O jedenastej wyszła ostatnia para, czyli Ignaczakowie. Młoda Żygadło została sama z bałaganem.
- Nigdy więcej imprez z siatkarzami. Przecież ja tego w życiu nie posprzątam – powiedziała sama do siebie.
- A jak ktoś ci pomoże? – usłyszała za plecami. Odwróciła się i w drzwiach zobaczyła Piotrka. Wynajął mieszkanie naprzeciwko, więc daleko nie miał i zdążył wrócić, zanim Karolina zaczęła sprzątać.
- Nie ma takiej potrzeby, jakoś sobie poradzę. Ale dziękuję za troskę.
- Podziękujesz, jak skończymy – powiedział stanowczo i wzięli się do roboty.
Dziewczyna była pod wrażeniem tego, z jakim zaangażowaniem Piotrek jej pomagał. Nie narzekał, nie marudził, tylko spokojnie robił wszystko, o co go poprosiła. On był wręcz idealny, zbyt idealny.
- No, to teraz chyba mogę ci podziękować – zaśmiała się, gdy skończyli sprzątać.
- Buziak się należy – wskazał na swój policzek, a Karolina go pocałowała.
Byli bardzo blisko siebie, spojrzeli sobie w oczy. Znali się cztery miesiące, ale zdążyli się zaprzyjaźnić, byli sobie bliscy. Rozumieli się bez słów. Bez słów też się pocałowali. Z początku było to coś delikatnego, ostrożnie poznawali swoje wargi, by po chwili przejść do tych bardziej namiętnych pieszczot. Nie mogli się od siebie oderwać, ale w końcu zabrakło im powietrza.
- Piotrek, my chyba nie powinniśmy – wydusiła z siebie Karolina.
- Chyba… Wiesz, ja już lepiej pójdę.
23 września 2011r.
Uwiłam własne gniazdko. Skromne i ciasne, ale własne.
Mam mętlik w głowie. Nie mogłam spać. To nie powinno mieć miejsca. Dlaczego doszło do tego pocałunku? Dlaczego się nie opierałam? Dlaczego to dało mi taką radość? I dlaczego on zaraz potem uciekł? Przecież ja nie mogłam się zakochać! Nie teraz, nie w siatkarzu…
Mogłoby się wydawać, że po tym zajściu zaczną siebie unikać, ale wcale tak nie było. Wręcz przeciwnie, spędzali ze sobą coraz więcej czasu. Pracowali w tym samym miejscu, mieszkali na tym samym piętrze, a ponadto bardzo się polubili. Nie wracali już do tamtego pocałunku, być może się bali.
__________________
Wątpię w sens tego przedsięwzięcia. To nie jest to, czego oczekiwałam.
W zasadzie to przeczytaliście właśnie dwa nieporozumienia. Postanowiłam dodawać po dwa wcześniej ustalone rozdziały, bo po co ciągnąć tę masakrę w nieskończoność? Skoro można to załatwić dwa razy szybciej.
Wiem, akcja toczy się szybko, żeby potem stanąć w martwym punkcie i skupić się na uczuciach. Wszystko zrozumiecie, mam nadzieję, na końcu.
Komentarz nie gryzie, a niesie ze sobą niesamowitą motywację, więc chyba wiecie, co macie robić.
W międzyczasie coś zupełnie w innym stylu: CZWARTA HISTORIA.
Commi.
Dlaczego Karolina dała Piotrkowi tak po prostu pójść? Dlaczego go nie zatrzymała? Dzięki tej historii w mojej głowie dochodzi do bardzo poważnych i mądrych wniosków, jak nigdy. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńo, jestem pierwsza. dzień dobry z rana. <3
OdpowiedzUsuńbardzo szybciutko akcja się toczy rzeczywiście, dopiero co się poznali, a tu już buziaczki. ;D i naprawdę nie masz co wątpić w sens, ponieważ gwarantuję Ci, iż na pewno będzie to oryginalne i generalnie świetne opowiadanie, o. no i nowa miłostka się tutaj rodzi. :>
i malutki ochrzan ode mnie, bo za bardzo marudzisz, kochana Commi.
SIEĆ NIEPOROZUMIEŃ JEST GENIALNĄ HISTORIĄ, WIĘC CICHO BYĆ! :D
pozdrawiam // lucky loser.
Czyli to Bartek ją skrzywdził. I jeszcze teraz ma czelność się do niej dobierać.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście ona już się uwolniła od miłości do niego i teraz jest jej zupełnie obojętny. Ale teraz pojawił się w jej życiu Piotrek, który jest jej bardzo bliski :)
Pozdrawiam:*
Co ty chcesz od tego odcinka, historii? szczerze? To ja nie mam zielonego pojęcia, bo mi się ona na przykład bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńA więc to pan Ka, okazał sie tyk d..., który skrzywdził naszą Karolę. Czy już nie ma na świecie normalnych facetów, którzy nie krzywdzą i nie zadają bólu?
Jeszcze Kurek zachowuje się tak jakby nic nigdy jej nie zrobił.Typowy facet. W sumie ja bym była za tym, żeby Łukasz przywalił Kurkowi, bo mu się należało.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Pit udaje takiego dobrego...
Co Ty chcesz od tego rozdziału i opowiadania? Mi tam się podoba :)
OdpowiedzUsuńNo więc Kurek to skończony idiota. Skrzywdził Karolinę, a terasz niby na co liczy? Nie ogarniam człowieka. Łukasz powinien przywalić Bartkowi tak raz, a porządnie :D No i czemu ona powiedziała Piotrkowi stop? :)
Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 14 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz prolog na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)
UsuńKurek, to... nie ma takiego słowa, żebym mogła określić jego debilizm ;/ Mam nadzieję, że Karolina będzie się co raz bardziej 'integrować' z Pitem, a sprawy związane z Uszatym, nie będą mieć wpływu na och relacje ;)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział, nulka :*
Mi osobiście historia się bardzo podoba, ale doskonale wiem co czujesz gdy w trakcie pisania gdzieś znika przekonanie do danej historii, mam to samo z jedną swoją. Czyli jednak dobrze przeczuwałam ze Karolina ma wspólną przeszłość z jednym z siatkarzy i tym siatkarzem jest Kurek, jak widać, on nie bardzo sobie coś robi z tego ze dziewczyna go odtrąca, podoba mi się pomysł takiego powolnego przeistoczenia się relacji Karoli z Pitem, nie ma tak że po tygodniu wpadają sobie w ramiona, a wszystko kiełkowało przez miesiące i chyba będzie nadal, bo po tym jednym pocałunku jak widać tych dwoje nadal poprzestało na przyjaźni.
OdpowiedzUsuńTeraz Piotrek jest iskierką w jej pogmatwanym życiu. Nie pyta, jest. Wspiera ją.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się taki Piotrek, cholernie.
Za to nie podoba mi się Kurek. Strasznie dziwny człowiek. Wiem, że na pewno skrzywdził Karolinę. Ona się z niego wyleczyła. I bardzo dobrze, nie warto marnowac czasu na takiego człowieka...
Strasznie mnie intryguje, co ty wymyślisz w następnych rozdziałach ;) www.zakazane-pragnienie.blog.onet.pl
Wiedziałam! Wiedziałam, że Karolina i Piotrek w końcu się do siebie zbliżą :) Nie wiem, co mam Ci więcej powiedzieć, ale powiem, że nie spodziewałam się, że tym kimś, kto skrzywdził pannę Żygadło będzie właśnie Kurek. To mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam.
Mogę stwierdzić, iż "widziałam" to coś pomiędzy Piotrkiem a Karolą, heh :) Głupi Siurak łamacz damskich serc. Czekam na kolejny rozdzialik oraz pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak się skończy :D Cieszę się, bo strasznie lubię opowiadania z Piotrkiem.
OdpowiedzUsuńA więc to Kurek okazał się być tym przysłowiowym dupkiem, który w przeszłości skrzywdził Karolinę... A Pitt? Coraz lepiej dogaduje się z Karolcią. Pytanie tylko czy robi to bezinteresownie i rzeczywiście coś go do niej ciągnie, czy robi to specjalnie żeby dowiedzieć się czegoś o jej związku z Uszatym? Wyczuwam wątek kryminalistyczny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i do następnego! :*
PS) Nie wiem, Commi, co Ci się nie podoba w tym opowiadaniu... Mi się podoba! :)
Bad boy Kurek?? Heh mało czytałam opowiadań w których Uszaty byłby zły. Tym bardziej mnie to wciąga!
OdpowiedzUsuńPit ^^ ale Bartek zły chłopiec... :D no aż trudno uwierzyć ;)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam :) I podoba mi się :) Kurek jest tu taki niczym Bartman, aż się przyzwyczaić nie mogę. Aczkolwiek miło jest tak poczytać coś innego niż wszędzie. Karolina widać ma dość Kurka, ale on jak tylko ma okazje nie daje jej spokoju.. do tego Piotrek... on chyba będzie coś czuł do Karoli?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://imatouchyou.blogspot.com/ 11. rozdział- zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOj Kuraś w tym opowiadaniu podpadł mi już na samym początku... Wredna świnia z niego i tyle! Zazdroszczę jej trochę relacji z bratem, bo na pierwszy rzut oka widać, że są świetne. Impreza z siatkarzami Asseco musiał być na prawdę mego fajna! No i jest przy niej Piotruś, którego polubiał od zaraz, gdy tylko się pojawił. Mam nadzieję, że to z nim będzie chciała związać swoją przyszłość :)
OdpowiedzUsuń