niedziela, 14 października 2012

Nieporozumienie pierwsze

Nieporozumienie pierwsze
Rzeszowska melodia


Pierwsze spotkanie jest dziełem przypadku,
Drugie zrządzeniem losu,
Trzecie problemem człowieka.

31 grudnia 2010r.
Wracam do domu. Powiedz światu, że wracam do domu. Nie jestem w stanie znaleźć innej piosenki, która tak dokładnie odzwierciedlałaby stan mojego ducha. Jest Sylwester. Powinnam się cieszyć i bawić, a ja myślę tylko o tym, że jutro z Rzymu odlatuje mój samolot do Polski, do domu.
Nie sądziłam, że można tak bardzo tęsknić za skrzypiącym pod butami śniegiem, kolorowymi liśćmi i majem pachnącym bzem. Nie sądziłam, że tak trudno będzie mi odnaleźć się we Włoszech. Walczyłam z tym dłużej, niż powinnam. Dwa lata. W sumie dwa i pół. Wyjechałam razem z Łukaszem, ale nie wrócę z nim.
Czy to dobra decyzja? Nie wiem i zbyt prędko się nie dowiem. Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma, a po zwycięstwie nie pije szampana. Stawiam wszystko na jedną kartę. Próbuję odmienić swoje życie, zapomnieć o przeszłości, która nadal mnie boli. Choć w moim przypadku w Polsce będzie to dużo trudniejsze. Tak, jestem masochistką, ale dłużej nie wytrzymam. Mam dość. Koniec z uciekaniem.

Zaraz po rozpoczęciu nowego, 2011 roku Karolina spakowała wszystkie swoje rzeczy i ruszyła w podróż do Rzeszowa. Nie bała się tej zmiany. Wiedziała, że Krzysiek zawsze jej pomoże. Najistotniejszy był jednak powrót do rodzinnego kraju. We Włoszech nie mogła się odnaleźć. Tam wszystko wydawało się trudniejsze i bardziej skomplikowane. Brakowało jej kogoś bliskiego, nie mogła z nikim nowym złapać kontaktu. A może nie chciała?
Rodzina Ignaczaków zgotowała jej gorące powitanie, chcieli, żeby dobrze się u nich czuła. Tak też było. Odnalazła z nimi wspólny język. Długo nie mogła znaleźć pracy, aż w końcu wylądowała w Asseco Resovii Rzeszów, siatkarskim klubie Krzyśka. Została asystentką menadżera. Miała doświadczenie w tej kwestii, a ponadto kochała siatkówkę. To brat zaraził ją tą miłością. Sezon klubowy stosunkowo szybko dobiegł końca. Karolina miała dwa miesiące wolności, a reprezentacja siatkarzy nowego trenera. Powołanie dostał i Krzysiek, i Łukasz, więc została praktycznie sama.

13 maja 2011r.
Nie dość, że trzynasty, to jeszcze piątek. Siedzę tu już ponad pięć miesięcy i ani razu na niego nie trafiłam. To jakiś cud. Może to znak, że ta decyzja była dobra? Najgorsze jest jednak to, że Łukasza nie widziałam już strasznie długo. Krzysiek jest kochany i genialny z niego przyjaciel, ale to Łukasz jest moim bratem. Jego nikt nie jest w stanie zastąpić.
Sezon ligowy się skończył, więc teraz mam święty spokój. Pewnie razem z Iwoną będę siedzieć i opiekować się dzieciakami. A od czasu do czasu wybiorę się na jakiś mecz. Wtedy dopiero może być niebezpiecznie. Mam tylko nadzieję, że Łukasz niczego nie wydziwi. Trudno mu będzie grać w jednej drużynie z nim… Ale czego nie robi się dla dobra kraju.

W jeden z weekendów mąż Iwony zapowiedział, że przyjedzie do domu i przywiezie ze sobą gości. Żadna z kobiet nie wiedziała, o czym ten szalony człowiek mówił, ale jakoś się tym nie przejęły. To nie było nic nowego. Siedziały na kanapie i delektowały się ciszą, bo dzieci Ignaczaków wyszły na spacer z dziadkami. Po paru minutach w całym mieszkaniu rozległ się donośny dźwięk dzwonka.
- Karolciu, otwórz drzwi – poprosiła Iwona.
- Jasne. Nie ma problemu – dziewczyna podeszła drzwi i pociągnęła za klamkę. Przed nią stał dwumetrowy blondyn z nikłym uśmiechem na twarzy. Od razu go rozpoznała. Był zawodnikiem Częstochowy. Tylko, co on robił w Rzeszowie?
- Przepraszam… Ja szukam mieszkania państwa Ignaczak. To tutaj? – zapytał.
- Tak, to tutaj. Zapraszam – wskazała na przedpokój, a środkowy wszedł do mieszkania. – Krzyśka jeszcze nie ma, pewnie z tej waszej Spały wraca okrężną drogą – ponownie zwróciła się do siatkarza.
- Nie ma go jeszcze? Przecież ze zgrupowania wypuścili nas wczoraj.
- Jak to wczoraj? – Karolina była zdezorientowana. – Iwona! Krzysiek mówił, kiedy ma przyjechać?
- Dzisiaj popołudniu – usłyszała głos z salonu.
- Świetnie. Co on znowu kombinuje? – powiedziała sama do siebie, ale stosunkowo głośno.
- Co? – zapytał gość.
- Nie, nic. Tak w ogóle to Karolina Żygadło jestem – przedstawiła się i podała rękę blondynowi.
- Żygadło? – nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Tak, Żygadło. I tak, jestem siostrą Łukasza. A ty sądzisz, że jak jesteś w kadrze, to nie musisz się przedstawiać? – zaśmiała się.
- Nie rozumiem.
- Wiesz, kultura nakazuje, żeby się przedstawić – poinformowała.
- No, tak. Przepraszam, po prostu mnie zaskoczyłaś. Piotrek Nowakowski – uśmiechnął się w stronę dziewczyny.
- Część oficjalna za nami. Może się czegoś napijesz?
Siedzieli w kuchni i pili kawę, gdy drugi raz tego dnia w rzeszowskim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Tym razem drzwi otworzyła Iwona. Chwilę potem przedpokój się zaludnił. Karolina wśród gości rozpoznała swojego brata i szybko pobiegła się z nim przywitać.
- Łukasz! Stęskniłam się – przytuliła rozgrywającego.
- Ja też. Ile to? Pół roku? Ale się zmieniłaś, ten powrót do Polski dobrze ci zrobił.
- Chcesz mi powiedzieć, że Włochy na mnie źle działały? – zapytała oburzona.
- Nie, skądże znowu – zaśmiał się.
- Głupek – podsumowała. – A tak w ogóle to, dlaczego Krzysiek nie poinformował nas, że przybędzie Piotrek?
- Tak jakoś wyszło. Wybacz, Karolinko – powiedział Ignaczak.
- Od wybaczania tobie to nie ja tu jestem – roześmiała się.
- Dobra. To, co na obiad?
- A wy tylko o jedzeniu. Faceci – westchnęła.
Po zjedzeniu posiłku Iwona pojechała po dzieci, a Łukasz musiał coś załatwić. W domu zostali tylko Karolina, Krzysiek i Piotrek. Panowie siedzieli w salonie i prowadzili ożywioną rozmowę. Po chwili przywędrowała do nich panna Żygadło.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Ale mam dla ciebie, Krzysiu, genialną wiadomość.
- Nie przeszkadzasz. Tak, o co chodzi?
- Nie będziecie już musieli się ze mną męczyć. Opuszczam wasze przytulne mieszkanie na rzecz własnego ciasnego i zimnego kąta.
- Żartujesz?!
- Nie. Czas najwyższy. Pół roku siedzę wam na głowie.
- Ale… Zostajesz w Rzeszowie, prawda?
- Tak, spokojnie. Przenoszę się na to nowe osiedle.
- To tutaj obok? – zapytał Krzysiek.
- No tak… - Ignaczak wybuchnął niepohamowanym śmiechem, którego nie mógł opanować. – A jemu co tak wesoło? – Karolina zwróciła się do Nowakowskiego.
- Pewnie chodzi mu o to, że ja też tam zamieszkam.
- Będziesz grał w Rzeszowie?
- Bystra jesteś.
- Ta… - westchnęła. - Krzysiu, weź się ogarnij – w tym momencie Igła się opanował i wrócił do rzeczywistości.

__________________________________


Miłe złego początki
Dużo niedomówień. Zmienna akcja. Istota tej historii.
Jak widzicie, zbyt długo z Krzysiem nie pomieszkała, ale jego i tak będzie tu sporo. O Łukaszu już nie mówię.
Rozdziały dłuższe nie będą, raczej nieco krótsze.

Miało być jutro, ale mam inne plany na spędzenie własnych urodzin.
W międzyczasie czeka na Was TRZECIA HISTORIA.
Commi.

13 komentarzy:

  1. Jeżeli moje czytanie ze zrozumieniem nie szwankuje to Karolina ma jakąś nieciekawą przeszłość z jednym z reprezentantów naszego kraju. Ja ostatnio uwielbiam opowiadania gdy akcja dzieje się w Rzeszowie, sama nie wiem czemu, może przez to ze to miasto mi towarzyszy w życiu i mogę sobie bardzo łatwo wszystko wyobrazić. Oj tak Igła jak zawsze coś pokombinuje, coś tak wykręci, cały on :) Fajnie ze Karola bedzie mieć za "sąsiada" Pita, zawsze to raźniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. urodziny? urodziny masz? aa! najlepszego! zdrowia, szczęścia, duuuuuuuużo weny, spełnienia marzeń! ;**
    jest i on! Piter! uwielbiam gościa! ;3 no, ja myślę, że będzie dużo o Krzysiu, bo jego również uwielbiam, Iglak. ;D kocham to opowiadanie, ale to już mówiłam. no, ale jak tego nie kochać? toż to idealne! Rzeszów, Ignaczakowie i Piter no i Ziomek. ;D świetne połączenie, ciekawy początek, czekam na następny! <3 // lucky loser.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym wierzyć, że Piter nie będzie czarnym charakterem, jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić, szczerze powiedziawszy. On ma dobro wymalowane na twarzy wręcz. Wypadałoby się chyba ucieszyć z takiego sąsiada? Przynajmniej nie będzie sama, raźniej mieć kogoś znajomego w pobliżu, gdyby, nie daj Boże, stało się coś niedobrego. Myślę, że podjęła słuszną decyzję o wyjeździe z Włoch, jeśli miała się tam męczyć... Od przeszłości i tak nie ucieknie, będzie musiała stawić jej czoło, prędzej czy później, bo będzie się za nią ciągnęła jak cień. Nie odkryję Ameryki, jeśli stwierdzę, że Karolinę i któregoś z chłopaków coś łączyło w przeszłości i to jest powodem jej bólu i cierpienia. Obstawiam Kurka. Igła jak zwykle pozytywnie zakręcony, z tysiącem pomysłów na minutę i tryskający energią, cały on :D Przyznam się, że kiedyś nie cierpiałam Rzeszowa, a teraz powoli przekonuję się do tego miasta :) Skoro jutro masz urodziny, to składam ci najlepsze życzenia, tradycyjnie: dużo zdrówka, szczęścia, pomyślności, spełnienia marzeń, dużo uśmiechu i oczywiście duuużo weny ;) Nie pytam, które, bo kobiet się przecież o wiek nie pyta :D Pozdrawiam :)
    [nigdy-nie-bede-twoja.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm co ukrywa panna Żygadło??? W bohaterach widzę Kurka. Czyżby to on był jej mroczna kartą w życiu??

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze wszystkiego najlepszego :* Mam nadzieje, że Pit nie będzie przedstawiony jako pozytywny bohater. Strasznie go lubię i jakoś nie mogła bym go obsadzić w roli tego złego. Ja też bym chciała takiego sąsiada. Ciekawe kto ją skrzywdził w przeszłości. Po przeglądnięciu bohaterów stwierdzam, że to może być Kurek.

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na nowy 32 rozdział na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 12 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mnie kto mógł skrzywdzić Karolinę?? Na pewno nadal ją to boli, ale mam nadzieje, że kiedyś upora się ze swoja przeszłością i postara się o niej zapomnieć. Być może ktoś jej w tym pomoże? Tak coś mi się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpisałam się do zakładki informowani :)
    Pit w roli złego bohatera? Nie powiem, ale bardzo, ale to bardzo mi się podoba. :) Mimo że mi zaWSZE Piter będzie kojarzył się z uosobieniem dobra itd.
    Jeśli dobrze wywnioskowałam, to wydaje mi się, że naszą Bohaterkę, coś kiedyś łączyło z jakimś siatkarzem. I tak sobie myślę, że to może Kuraś? I Jest tu Krzysiu, który jak zawsze dzieli się z ludźmi swoją pozytywną energią:)
    To ja czekam na kolejny:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się bardzo ciekawie :) Mieszkać w sąsiedztwie Pita :D Mam nadzieję, że ktoś pomoże Karolinie uporać się z przeszłością :) Po cichu liczę na Cichego ;p Liczę na to, że już w kolejnym rozdziale wyjaśni się parę rzeczy ;)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy rozdział u mnie, zapraszam :) http://imatouchyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się początek tego opowiadania, a co najfajniejsze jest w nim i Krzysiek Ignaczak i Łukasz Żygadło i Piotrek Nowakowski? Czego chcieć więcej? Może happy endu na koniec historii? Ale do tego jeszcze daleko.

    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam

    P.S. Wpisałam się do zakładki ,,Informowani''

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm,coś mi się wydaje, że Karolina była w przeszłości związana z jakimś siatkarzem i dlatego wyjechała z Łukaszem do Włoch. Pytanie tylko kto był takim dupkiem i ją skrzywdził...?
    Na całe szczęście nie jest sama i ma wielkie wsparcie w postaci Mistrza Krzyśka, który zawsze służy pomocą i cennymi poradami. :)
    A Pitt? Czarny charakterek?

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na Epilog na blogu http://milosny-doping.blogspot.com/ oraz rozdział 13 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż szybko jej minęło te pół roku w Rzeszowie i jak widać się spodobało skoro postanowiła zamieszkać tam na dłużej :) Dobrze, że będzie miała rodzinkę Ignaczaków blisko siebie, bo są dla niej wsparciem jak wnioskuję i to dużym. Łukasz to kochany braciszek. I ciekawi mnie relacja z Nowakowskim :D

    OdpowiedzUsuń